Istnieją zasady, jak przeprowadzić udany zamach stanu. Przejmij kontrolę nad najważniejszymi mediami. Niech twój kandydat na dyktatora zadeklaruje swoje zamiary wcześnie i wyraźnie. Zdobądź wojsko, lub przynajmniej jego część, po swojej stronie. Sprawiaj wrażenie, że już wygrałeś, nawet jeśli tak nie jest. Nie bój się odrobiny przykładnego zabijania.

Czy nasi bohaterowie przestrzegali tych zasad? Trump obiecał, że dołączy do swoich zbirów i cosplayerów na Kapitolu, ale zamiast tego pozwolił swojemu kierowcy z Secret Service zabrać go z powrotem do Białego Domu. Nawet Fox nie poparł zajęcia Kapitolu. Wojsko amerykańskie w ogóle nie było częścią planów Trumpa.

Bolsonaro nie był nawet w Brazylii. Był w Orlando na Florydzie, kiedy wszystko zaczęło się w Brasilii. Jemu również nie udało się uzyskać poparcia wojska. I chociaż ludzie Trumpa uwięzili wszystkich 635 senatorów i przedstawicieli na Kapitolu, brazylijski Kongres, Sąd Najwyższy i Pałac Prezydencki były puste (to była niedziela, głupku).

Przede wszystkim, żaden z mężczyzn nie miał żadnego planu na end-game. Dobra, przejąłeś centrum oficjalnej władzy, ale co zamierzasz zrobić dalej? Kim jest 200 osób, które musisz aresztować? Czy ogłosiłeś już stan wojenny? Czy twoi uzbrojeni zwolennicy wychodzą na ulice, nosząc oficjalnie wyglądające opaski dające im prawo do "utrzymywania porządku"?

Czy zamknął pan wszystkie wrogie media, fizycznie zajmując ich siedziby lub po prostu odcinając im prąd? Czy wielu gubernatorów stanowych, którzy podzielają wasze poglądy, przejmie władzę w swoich stanach w taki sam sposób, jak wy to robicie w centrum - i czy zwolniliście już tych, którzy się wam sprzeciwiają? Czy w ogóle macie jakiś poważny plan?

Z pewnością nie w przypadku Bolsonaro. Wiedział, że przejęcie stolicy jest planowane na 8 stycznia, ale wybrał pobyt za granicą, by uniknąć aresztowania, gdyby się nie udało. Gubernator i szef policji Dystryktu Federalnego byli ustawieni w kolejce, aby utrzymać policję z dala od pleców zamieszek - ale tysiące innych czekały na znak od Bolsonaro, który nigdy nie nadszedł.

Bolsonaro jest w zasadzie tchórzem, który chciał końca, ale nie odważył się na środki. Podobnie jest z Trumpem, który siedział zafiksowany przed telewizorem, życząc powstańcom "zwycięstwa", ale nigdy tak naprawdę nie zrozumiał, że takie zwycięstwo wymagałoby w końcu użycia dużej ilości przemocy. Fantazjaliści, ci dwaj.

Ale na tym podobieństwa się kończą. Następstwa w Brazylii były szybkie, wręcz zapierające dech w piersiach. Co najmniej 1500 osób, które wdarły się do Kongresu, Sądu Najwyższego i Pałacu Prezydenckiego zostało aresztowanych, a większość z nich stanie przed sądem. Gubernator Dystryktu Federalnego został zawieszony, a jego szef policji zwolniony. Bolsonaro jest na samowygnaniu.

Śledzenie pieniędzy", w czym brazylijska policja jest bardzo dobra, doprowadzi ją z powrotem do planistów i fundatorów wydarzeń z 8 stycznia, i będzie więcej aresztowań, procesów i wyroków.

Wielu żołnierzy biorących udział w ataku w Waszyngtonie zostało osądzonych i skazanych, ale mimo upływu dwóch lat nie wiadomo, czy kiedykolwiek zostaną postawione zarzuty tym, którzy chodzą do pracy w garniturach. Podczas gdy Bolsonaro ucieka na wygnanie, Trump przygotowuje się do powrotu na fotel prezydenta.

.

Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tych wydarzeń? Z pewnością możemy powiedzieć, że Brazylia broni swojej demokracji bardziej energicznie niż Stany Zjednoczone, ale czy możemy też powiedzieć, że szczyt populistycznej fali już minął?

Prawdopodobnie nie. Bolsonaro dostał 49% głosów w ostatnich wyborach prezydenckich i może spróbować comebacku, jeśli odzyska nerwy. Prezydent "Lula" da Silva stoi w obliczu wrogiego Kongresu i znajdzie niewiele środków na kolejną rundę wydobywania biednych z ubóstwa.

Trump prawdopodobnie nie może ponownie wygrać prezydentury po swoim zachowaniu podczas wydarzeń na Kapitolu. Jednak bardziej reprezentatywny kandydat, jak gubernator Florydy Ron DeSantis, pod tą samą populistyczną flagą, mógłby odebrać prezydenturę w 2024 roku, chyba że Trump też wystartuje i podzieli głosy Republikanów.

Modi kwitnie w Indiach, Orban radzi sobie na Węgrzech mimo wojny obok, a w Wielkiej Brytanii Boris Johnson rzekomo planuje comeback coup przeciwko premierowi Rishi Sunakowi jeszcze w tym roku.

To pomaga, gdy "źli" są tchórzliwi, leniwi i głupi, ale naprawdę nie należy na to liczyć.


Author

Gwynne Dyer is an independent journalist whose articles are published in 45 countries.

Gwynne Dyer