Potrzeba kilku lat, aby dana pozycja znalazła się na półkach Starej Księgarni w sennej nadmorskiej miejscowości Flateyri. Właściciel Eyþór Jóvinsson prowadzi niekonwencjonalną politykę polegającą na sprzedaży wyłącznie pozycji pochodzących od marek, które handlują od ponad 100 lat.

W miejscu, gdzie trudno jest znaleźć świeże owoce i warzywa w przystępnej cenie, graniczy to z niedorzecznością. Ale logika nigdy nie definiowała codziennego życia w Westfjords.

Przypominający liść wodorostów rozciągający swoje liczne wąsy do Cieśniny Duńskiej, jest to najstarsza część Islandii, powstała w wyniku serii erupcji wulkanicznych między 14 a 16 milionami lat temu.


Nowa trasa przejazdu


Objazd od tradycyjnej obwodnicy nr 1, która okrąża Islandię, jest pomijany w większości tras. Jednak pod koniec 2020 roku uruchomiono nowy szlak samochodowy - Westfjords Way, który ma przyciągnąć więcej turystów.

Wijąc się wzdłuż spiczastego wybrzeża, można zatrzymać się prawie wszędzie, nie widząc duszy, śpiąc w bezpretensjonalnych pensjonatach i biorąc za darmo kąpiel w publicznych basenach wypełnionych wodą morską. Dla tych, którzy chcą uciec od tłumów gromadzących się wokół Golden Circle na południu i coraz bardziej popularnego Akureyri na północy, to idealna opcja na odkrycie autentycznej Islandii.

Eyþór odziedziczył najstarszy sklep w mieście po swoim pradziadku, który w 1920 roku zdobył licencję na sprzedaż islandzkich książek.

"Jestem mocno wierzący w dziedzictwo", mówi dumny kolekcjoner, zapraszając mnie do zważenia torby gotowanych słodyczy z Freyja, jednego z najstarszych islandzkich cukierników za pomocą zestawu metalowych wag równoważących.

Niegdyś energiczna społeczność rybacka Flateyri stale podupadała, choć ulepszona sieć tuneli tworząca znacznie lepsze połączenia przez góry powoli sprowadza ludzi z powrotem. Na razie większość mieszkańców to pracownicy sezonowi zatrudnieni w turystyce lub twórcy, tacy jak amerykańska artystka Jean Larson, której murale przedstawiające 12 gatunków ptaków z tego obszaru można znaleźć w całym mieście.


Credits: PA; Autor: PA;

Podróż tutaj z Reykjaviku, stolicy Islandii i głównego międzynarodowego punktu wjazdowego, zajęłaby pięć i pół godziny, ale aby zaoszczędzić czas na mojej skróconej trasie, poleciałem do Ísafjörður. W tym historycznym rybackim miasteczku znajduje się browar Dokkan, który produkuje doskonałe czerwone piwo Djúpid z wodorostów, a także Muzeum Nonsensu, w którym wystawione są różne dziwactwa zgromadzone przez ekscentrycznych kolekcjonerów - od dość pospolitych samolotów i pudełek zapałek, po saszetki z cukrem i dozowniki Pez.

Główna brama lotnicza na dziki zachód jest również bazą wypadową do zwiedzania rezerwatu przyrody Hornstrandir (słynącego z populacji lisów arktycznych), chociaż kiedy odwiedzam go na początku maja, pokryty śniegiem teren jest jeszcze zamknięty.

Chociaż większość muzeów, kawiarni i wycieczek łodzią jest otwarta tylko między końcem maja a październikiem, największa atrakcja w Westfjords jest dostępna przez cały rok.


Wodospad Dynjandi


Spływający kaskadami po wielkich schodach bazaltowej skały wyrzeźbionej przez lodowiec, wodospad Dynjandi szaleje od czasu ostatniej epoki lodowcowej 10 000 lat temu. Podchodząc zza górskiego płaskowyżu wzdłuż żwirowej drogi, można prześledzić srebrną ścieżkę wody aż do krawędzi klifu, słuchając potężnego potoku na długo przed tym, jak pojawi się w pełnym świetle.

W ponury, pochmurny dzień jedynym naszym towarzystwem jest para brodzących ptaszników. Ale nawet w słabym świetle Dynjandi - co oznacza grzmot w języku islandzkim - wymaga niemal religijnej czci.

Kontynuując naszą podróż obok gór falistych w paski zebry i fiordów spowitych mgłą, kierujemy się do Bíldudalur, położonego wzdłuż Arnarfjörður.


Kredyty: PA; Autor: PA;

Przy tak dużej przestrzeni i możliwościach, kreatywne myśli mogą łatwo uciec wzdłuż tych pustych dróg. Farmer Samúel Jónsson z pewnością czuł się zainspirowany, gdy w późniejszym życiu zwrócił uwagę na tworzenie rzeźb. Jego ciekawe i nieco prymitywne, dziecięce kreacje koni, fok i morsów można znaleźć, ozdabiając ogród rzeźb na końcu długiej drogi gruntowej w Brautarholt.

Ścieżka wyłożona muszlami (aby pomóc w prowadzeniu starszego Samúela, gdy jego wzrok zaczął szwankować) prowadzi do kaplicy ozdobionej drewnianą repliką Bazyliki Świętego Piotra, której każda kolumna i kopuła zostały wiernie skopiowane z obrazów na pocztówkach. Po jego śmierci w 1969 roku, miejsce to jest obecnie zarządzane przez stowarzyszenie, które pozostawiło swoje dane bankowe przypięte do ściany, dla wszelkich datków odwiedzających.


Morskie potwory


Wracając do Bildudalur, gdzie nocujemy w rodzinnym pensjonacie Harbour Inn, na znaku drogowym widnieje napis: "Uwaga na potwory morskie". Stworzenia z głębin pojawiają się w islandzkiej literaturze od wieków. Relacje z pierwszej ręki - w tym opowieść o człowieku, który został zaatakowany, gdy jego koń przejechał po śpiącym na plaży potworze, a także o tytanie z dużymi, wystającymi oczami, który został złapany w sieć - można zobaczyć na interaktywnej wystawie The Icelandic Sea Monster.

Okazuje się, że w Westfjords jest więcej niebiańskich pierzastych aniołów niż bestii z głębin, co odkrywamy w Látrabjarg, największym ptasim klifie Europy i najdalej na zachód wysuniętym punkcie Islandii. Jesteśmy za wcześnie na puffiny, które zwykle paradują między norami wzdłuż trawiastych brzegów, ale mnóstwo kittiwakes i fulmarów już się zadomowiło.

Nietypowo późne opady śniegu prawie uniemożliwiają nam dojazd do Drangsnes na wschodnim wybrzeżu Westfjords, naszego ostatniego przystanku, przypominającego, że podróżowanie poza sezonem może być czasem ryzykowne.

Siedząc w darmowym jacuzzi w Drangsnes, w bikini i wełnianej czapce, obserwuję kaczki edredony pływające po zatoce Steingrimsfjörður. W tych lodowatych warunkach nie jestem pewna, kto jest bardziej szalony. Ale to w końcu Westfjordy, gdzie tak wiele rzeczy ma cudownie mało sensu.