Paul Wilkinson powiedział LADBible: "To było jak bycie na moim własnym prywatnym odrzutowcu. Ktoś powiedział mi, że prywatny odrzutowiec jest w regionie 28 000 funtów i prawdopodobnie nigdy więcej się nie zdarzy.

"Nie było nikogo przy bramie, co wydawało mi się dziwne. Rozmawiałem ze stewardami czekającymi na przyjęcie paszportów i powiedzieli 'o panie Pawle, jest pan dzisiaj VIP-em. Leci pan na własną rękę'.

"Myślałem, że się śmieją. Myślałem, że jestem wcześniej lub później. Ciągle myślałem, że zamierzają powiedzieć, że mój lot został odwołany.

"Personel pokładowy był uśmiechnięty, ciągle nazywał mnie Królem Pawłem. Zapytałem, czy żartują, ale powiedzieli, że mam samolot tylko dla siebie, a więc mogę robić co chcę i prosić o co chcę.


"Obsługa nie miała sobie równych. Zrobili demonstrację bezpieczeństwa jeden na jeden, zrobiliśmy zdjęcia, a kapitan wyszedł i miał ze mną rozmowę.

Paul podsumował: "Myślę, że to był całkowicie jednorazowy przypadek. Zabrali urlopowiczów do Portugalii i nie było nikogo, kto by wrócił, a ja miałem czyste szczęście, że musiałem jechać do Belfastu".